Dybuki to egzorcyzmy, polegające jednak nie na przegnaniu duchów przeszłości, lecz na ich utuleniu. „– Ale co z moim własnym dybukiem? Jak mam się go pozbyć? – Ciii, nie masz się go pozbywać. Musisz go uwolnić, pomóc mu znaleźć spokój”.
Dybuki to próba przepracowania traumy dziecka ocalałych przez stworzenie w literaturze miejsca dla siostry, która nie ocalała, stworzenie jej biografii, zarysu losu, który nie mógł się ziścić. Irène urodziła się parę lat po wojnie, parę lat po śmierci siostry, więc przerażające fakty z życia rodziny zna tylko ze strzępków opowieści – i postanawia dać tej opowieści swój głos. „Nie mam ani dzieci, którym mogłabym opowiedzieć tę historię, ani Boga, żeby jej wysłuchał. Postanowiłam więc napisać książkę” – czytamy w Preludium. Jest to głos nowoczesnej osoby, którą dziwi jej własna nostalgia, głos racjonalnej, lewicowej ironicznej feministki (wystarczy spojrzeć na galerię kobiecych postaci – psychorabinkę łączącą Talmud z Freudem, przenikliwą detektywkę z pokoju z tajemniczą skrzynią, czy wreszcie Mariette – ożywioną w tej powieści siostrę przyrodnią, biolożkę z Kanady). To różni tę książkę od wielu opowieści Żydów z drugiego pokolenia.
***
Irène Kaufer urodziła się w 1950 roku w Krakowie jako dziecko ocalałych z Zagłady Żydów. W wieku ośmiu lat wraz z rodzicami przeniosła się do Belgii, przez niedługi czas mieszkali też w Izraelu. Irène skończyła studia psychologiczne w Brukseli i jak wiele studentek zaangażowała się w działalność feministyczną. Tyle że jej bojowy entuzjazm nigdy nie osłabł, wojowniczką była przez całe życie – jako osoba lewicowa, działaczka związkowa i feministka walczyła o prawa pracowników, kobiet, uchodźców, lesbijek – choć nie od razu odważyła się otwarcie mówić o swojej homoseksualności.
Niewątpliwy talent literacki służył u niej sprawie. Jako publicystka obdarzona ostrym piórem i kąśliwym dowcipem przez lata współpracowała z pismami „Politique”, feministycznym „Axelle” i „POUR”, które nazwało ją „czarownicą inną niż wszystkie”. Dramatyczne wydarzenia, do jakich w latach 90. XX w. doszło w tym ostatnim piśmie stały się dla niej pretekstem do napisania kryminału: Fausses pistes (1996). W 2005 roku wydała Parcours féministes, rozmowę z filozofką Françoise Collin. Jest też autorką książki Déserteuses – „Dezerterki”, o kobietach odrzucających przypisane im role społeczne. Pracowała w Garance, NGO-sie walczącym z dyskryminacją ze względu na płeć i uczącym kobiety samoobrony, organizowała domy pomocy dla kobiet w trudnej sytuacji.
Swojemu żydowskiemu dziedzictwu przez większość życia nie poświęcała wiele uwagi. Namówiła jednak w 1997 roku rodziców, by dodali swoje opowieści do zbieranych przez Fundację Spielberga świadectw ocalałych z Holocaustu (w Polsce relacje te można obejrzeć czytelni multimedialnej Visual History Archive w warszawskim Domu Spotkań z Historią).
A potem sama opowiedziała rodzinną historię – i tak powstała wydana w 2021 roku powieść Dybuki. „Słowa w mojej rodzinie zawsze były bardzo cenne – mówiła w wywiadzie dla pisma «axelle» – a jednak wciąż panowała wielka cisza o wszystkim, co ważne”. Dlatego musiała znaleźć formę inną niż autobiograficzna relacja. Zrekonstruowana rzeczywistość stanowi osnowę dla fikcyjnego wątku opowieści. Poznajemy prawdziwe dzieje rodziny Irène, czy raczej tę ich część, jaką udało się jej uzyskać od skąpej w słowa matki, i od ojca, który chętnie epatował przy stole obozowymi historiami, nie dając jednak nikomu dostępu do swoich uczuć. „Pewnego dnia w obozie – ojciec często opowiadał przy stole takie historie – pewnego dnia zastanawiałem się na głos: ciekawe, co się stało z moją żoną i córką! Na co siedzący naprzeciw mnie facet powiedział: co się stało? Pewnie przerobili je na mydło, jak wszystkich. Ojciec mówił to z widelcem w dłoni, i siedział spokojnie dalej”. Poznajemy też historię alternatywną – inne, niespełnione, a możliwe losy realnych bohaterów, rozdzielających się w cudowny sposób na dwie osoby. Lecz tam, gdzie Kaufer odchodzi od rzeczywistości materialnej, trzyma się tej psychicznej.
Irène Kaufer umarła w listopadzie 2022 roku, nie zdążyliśmy przesłać jej polskiego przekładu Dybuków.