Ze sztuką wysoką zetknęłam się już we wczesnym dzieciństwie, w domu mojego dziadka Antoniego, gdzie podziwiałam gęsto rozwieszone obrazy młodopolskich malarzy: Wyspiańskiego, Wyczółkowskiego, Malczewskiego, Popiela, Fałata, Stachowicza, Kossaka, czy Axentowicza. Jednak to właśnie w Collegium Maius wdychałam pełną piersią atmosferę sztuki, nauki i historii. Zewsząd otaczało mnie piękno. Nawet w ponurych, słusznie minionych czasach szarzyznę i trudy dnia codziennego zostawiałam za sobą, przekraczając bramę muzeum. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat tam spędzonych − oprócz codziennych obowiązków − miałam przyjemność i zaszczyt piastować stanowisko kuratorki […] wielu muzealnych wystaw. […] Dopisywanie własnych historii do otaczających mnie przedmiotów, głównie tych muzealnych, sprawiało mi swoistą przyjemność. Oczywiście, tak długo pracując w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, znałam ich proweniencję i historię, ale czy tak było na pewno? Te przedmioty miały przecież swoje sekretne życie, niedostępne nawet dla tych najbardziej wnikliwych badaczy. […] Mnóstwo zdarzeń, szczegółów, faktów z tamtego okresu, niestety, umknęło już z mojej pamięci, minęło wszak sporo lat, a ja – ku mojemu dzisiejszemu rozczarowaniu – niczego wtedy nie zapisywałam, nie prowadziłam dziennika, ani nawet żadnych notatek. Wielka szkoda, bowiem teraz muszę polegać wyłącznie na własnej, niedoskonałej przecież pamięci.
fragment książki