Musil: polityka, kapitalizm, egoizm, miłość i poezja

Z eseju Musila pt. Człowiek niemiecki jako symptom

Że zwyczajna postawa jest tą, która służy organizacji życia wspólnoty i panowaniu nad światem, rozumie się samo przez się.

Czym więc jest odwracanie się od świata, wznoszenie się ponad świat, odmowa walki, jeśli nie służy to wszystko pojednaniu z Bogiem? To nie ma żadnego celu, ponieważ tkwi w czymś irrealnym i nieosiągalnym. Nie ma sensu, chociaż teologie nadały temu pseudosens.

Byłoby więc dążeniem, potrzebą, stłumioną połową człowieka, która wciąż próbuje się przebić? Ta inna połowa jest jednak biologicznie niezrozumiała, ponieważ świat w stanie kontemplacji zginąłby, jeśli nie z powodu braku celów, to dlatego, że byłby bezbronny. Teorie na ten temat są bardzo proste: zagubione boże dziecięctwo, utracony raj; zawierają przekonanie, że stan ten jest nie do osiągnięcia ziemskimi środkami.

Można ewentualnie przyjąć, że dwa główne popędy kierują każdą żywą istotą: dążenie do zapewnienia sobie pożywienia i do indywidualnego przetrwania, nie wyłączające walki, oraz potrzebę rozmnażania się, która bez względu na tamto dążenie wykracza poza indywiduum. To pierwsze stworzyło sobie racjonalny świat, ta druga miłość. Ale ponieważ „miłość” tylko czasowo lub przypadkowo występuje wśród ludzi, nie stworzyła żadnego pełnego obrazu świata, a jedynie wyjątek od tego istniejącego. To wystarczająco objaśniałoby, również pozytywistom, związek uczuć z myśleniem itp.

Jednakowoż równie dobrze można by było skonstruować w przypadku zwierzęcia-człowieka przeciwieństwo między struggle of life i odpoczynkiem, trawieniem itp., i stąd wywodzić przeciwstawność dwóch podstawowych popędów.

Ale to całkowicie zbyteczne, ponieważ problem jeszcze nie został napoczęty i nie sposób przewidzieć, jakie zależności narzucą się tak przy pełnym i przenikliwym badaniu, jak i przy pierwszym podejściu.

Nasz problem i z tej strony powinien zostać rozpatrzony. W końcu niemal zawsze kontemplacja odrzucała sposoby, w jakie nauka prowadzi swoje badania, a powoływano się na to, że chodzić ma o jakiś inny (intuicyjny) sposób poznania, o wgląd itp. Może być tak, jak się przecież okazało: że z tego założenia stabilna koncepcja całego tego zagadnienia nigdy nie została wyprowadzona; nikt nie wyszedł poza wezwania i program. Sam ten fakt uprawnia do użycia także innego sposobu analizy. Można przypuścić, że postawę kontemplacyjną uda się opisać środkami opisu postawy zwyczajnej — ale nie odwrotnie.

Jest prawdopodobnie jeszcze inny, obiecujący tryb rozpatrywania tego, właściwy raczej sposobowi myślenia na innych obszarach, mianowicie taki, który wychodzi od istoty idei lub ideału, a na którego określony typ próbowałem już wcześniej zwrócić uwagę. Ideały mają także tę dziwaczną cechę, że, wiernie spełnione, mogą przekształcać się we własne przeciwieństwo. Łatwo sobie wyobrazić człowieka, który spełnia przykazanie „nie zabijaj”, i posuwa się przy tym aż do śmierci głodowej. Mógłbym przedstawić formułę: dla właściwego funkcjonowania naszych ideałów, dokładnie jak w sicie, równie istotne są zarówno dziury, jak i sam splot. W każdym przypadku zdania moralnego można to wykazać, wyjątek też bowiem należy do reguły; także to, co we właściwym sensie nazywamy ideałami, wielkie reprezentacje popędowe bądź to indywidualnego, bądź społecznego życia, zawierają nieskończoność wymogów, których spełnianie musiałoby prowadzić do śmierci, gdybyśmy ich zawczasu nie potraktowali niezupełnie autentycznie.

* * *

Dziś kapitalizm jest niewypowiedzianie koszmarny, a z ust sypią mu się altruistyczne frazy.

Francuzi wskazują na te ciągoty w nas, a my odpowiadamy im nacjonalistycznym dictum itd.

Kiedy chcę mieć jakiś światopogląd, muszę przyjrzeć się światu. To znaczy, że muszę przyglądać się faktom. Najmniejszy choćby fakt, mówiący np. o związku duszy z równowagą gruczołów dokrewnych pozwala na lepszy wgląd w rzeczy niż jakikolwiek system idealistyczny. Fakty nie tyle są zamknięte, bo one się jeszcze nie otwarły — światopogląd zaś, który domaga się faktów, to światopogląd, który wierzy w postęp. Jest ciekawski. Jest też relatywistyczny. Pozytywnie sceptyczny (nie ignorabimus). Oto sens wolnej nauki.

Niewątpliwie dzięki nauce o faktach zyskamy nowe spojrzenie na prastare, podstawowe, metafizyczne pytania.

Okropne szkody przyniosła tu rzecz sama w sobie Kanta. Za niemożliwy uznała bowiem pewien sposób zapytywania i wierzymy dziś, że tylko w taki sposób, a nie jakiś inny, możemy zadawać pytania. Ale sposoby stawiania pytań są elastyczne.

Mówi się, że postęp nie dotyczy duszy. Człowiek z roku 1923 n. e. nie różni się co do istoty od człowieka z roku 1923 p. n. e.

Filozofia wykonała do dziś dnia właściwie robotę tylko porządkującą. Rozwój, począwszy od XVII stulecia, tylko nieznacznie się na niej odcisnął, nie odzwierciedliła się w niej jeszcze ostatnia jego faza, tj. namnażanie się faktów. Ale filozofia znalazła się pod jego wpływem. Pozostała jednak w tyle za faktami — to zaś skłania do myślenia, że fakty są niefilozoficzne. A one są po prostu niejednolite (ale to jest właśnie ich filozofia).

Oto właściwa filozofia naszych czasów: chodzi o to, że nie mamy żadnej filozofii.

W tym miejscu uwaga na temat człowieka praktycznego. On to wszystko przewidział i, nietknięty żadną filozofią, obrócił ją w ruinę.

Biorę pod uwagę (a mówię wciąż o rzeczach najbardziej aktualnych) kilka często występujących typów.

Inżynier jest — co często przeoczamy — nie tylko racjonalistą, ale i człowiekiem faktów. W jego działaniu jednak jest sporo nieracjonalności. Jako taki, fakt jest w ogóle irracjonalny, jest jedynie regulatorem racjonalności.

Kupiec rachuje co prawda racjonalnie, jednak jest również człowiekiem woli, i jako taki liczy tylko na te z cech człowieka, które są najbardziej godne zaufania, czyli na to, co w nim niskie. W dużej mierze interes polega na przymusie. Do analizy: zrównywanie jednych z drugimi a indywidualizm.

W tym kupiec nie różni się od polityka: W chytrości i przymusie. Przysłuchuję się, o czym mówią mężczyźni w centrum Francji: o protestach obywatelskich! Na każdym dworcu […], w każdej miejscowości kampania i ideały załamują się pod wpływem środków przymusu; te, które uległy pod przymusem, żyją przez kilka miesięcy.

Oto melodia człowieczeństwa w jej ostatniej instancji. Zlikwidować przymus, znaczyłoby zmięknąć.  Uzdolnić człowieka do rzeczy wielkich, pomimo, że ten jest świnią, oto jest właściwe zadanie.