Michel Foucault o polityce, przyjemności, pragnieniu i etyce

Z genealogii etyki: podglądanie pracy w toku

Fragmenty rozmowy z Hubertem Dreyfusem i Paulem Rabinowem, opublikowanej po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w roku 1983

[…] Przygotowałem szkic, pierwszą wersję książki o moralności seksualnej w XVI wieku, kiedy to problem technik siebie, badania siebie i obciążeń duszy były bardzo ważne tak w kościele protestanckim, jak i katolickim. Uderza mnie to, że w greckiej moralności ludzie troszczyli się o własne moralne prowadzenie się, o etykę, o stosunek do samego siebie i do innych o wiele bardziej, niż o problemy religijne. Weźmy następujące przykłady: co się dzieje po śmierci? Czym są bogowie? Ingerują w świat, czy nie? Te problemy dla Greków bardzo niewiele znaczą  i nie są bezpośrednio związane z etyką czy z zachowaniem moralnym. Co więcej, moralność nie wiązała się z żadnym systemem instytucjonalnym czy społecznym — a przynajmniej z żadnym systemem prawnym. Na przykład prawa wymierzone w niewłaściwe zachowania seksualne były czymś rzadkim i raczej niewiążącym. W końcu, wielkim tematem, który najpilniej ich zajmował, było wypracowanie takiej moralności, która zarazem byłaby estetyką egzystencji.

I zastanawiam się, czy nasz dzisiejszy problem nie jest ciągle taki sam, ponieważ większość z nas nie uważa, by moralność mogła być ufundowana na religii i nie chcemy systemu prawnego, który ingerowałby w nasze moralne, osobiste i intymne życie. Dzisiejsze ruchy wolnościowe cierpią na brak zasady, na której mogłyby się oprzeć, wypracowując nową moralność. Potrzebują moralności, ale nie udaje im się znaleźć innej niż zbudowana na podstawie naukowego poznania ja, pragnienia, nieświadomości etc. Frapuje mnie to podobieństwo sytuacji ludzi antyku i naszej własnej.

* * *

[…] Jeśli przez konduitę seksualną będziemy rozumieć trzy bieguny: działania, przyjemności i pragnienia, otrzymamy „formułę” grecką, w której dwa pierwsze elementy nie ulegają zmianie. W tej greckiej „formule” działania odgrywają pierwszoplanową rolę, przyjemności i pragnienia podporządkowują się: akt-przyjemność-(pragnienie). Biorę pragnienie w nawias, ponieważ wraz z rozwojem moralności stoickiej rozpoczyna się, tak myślę, wyłączać pragnienie — zaczyna się je potępiać.

„Formuła” chińska miałaby porządek taki: przyjemność-pragnienie-(akt). Działanie odsuwa się tu na margines, bo celem jest maksymalizacja trwania i intensywności przyjemności.

„Formuła” chrześcijańska za to kładzie nacisk na pragnienie — próbując je wymazać. Działania powinny być obojętne; akt nie ma innego celu, jak tylko prokreację lub spełnienie małżeńskiego obowiązku. Przyjemność jest, w praktyce i w teorii, wykluczona. Wynik: (pragnienie)-akt-(przyjemność). Pragnienie jest wykluczone z praktyki — należy zrezygnować z własnego pragnienia — ale w teorii jest już bardzo ważne.

Powiedziałbym, że „formułą” współczesności jest pragnienie — podkreślane w teorii i akceptowane w praktyce: możemy wyzwolić nasze pragnienie; działania nie są zbyt istotne, a przyjemność… nikt nie wie, co to jest!

* * *

— […] Czym grecko-rzymska surowość różni się od chrześcijańskiej?

— Można wskazać taką oto różnicę: w wielu dawnych systemach moralnych kwestia „czystości” była stosunkowo mało ważna. Oczywiście, dla pitagorejczyków i dla neoplatończyków była istotna, ale jeszcze ważniejsza stała się w chrześcijaństwie. W pewnym momencie problem estetyki egzystencji został wyparty przez problem czystości, co było czymś nowym — i wymagało nowej techniki. W chrześcijańskim ascetyzmie główną kwestią jest czystość. Temat dziewictwa i model kobiecej integralności miał pewne znaczenie w niektórych aspektach dawnych religii, lecz prawie żadnego nie miał w moralności — tu nie chodziło o własną integralność w relacjach z innymi, ale o panowanie nad sobą samym. To był męski model panowania nad sobą, a kobieta, która zachowywała wstrzemięźliwość, była równie męska w stosunku do samej siebie, co mężczyzna. Paradygmat seksualnego ograniczenia stał się dzięki tematowi czystości i dziewictwa paradygmatem kobiecym, opartym na modelu fizycznej integralności. To nowe chrześcijańskie „ja” było przedmiotem nieustającego egzaminowania, ponieważ było ontologicznie naznaczone pożądliwością i cielesnymi pragnieniami. Począwszy od tego momentu, problem nie polegał na wytworzeniu skończonej relacji z samym sobą, lecz na czymś przeciwnym: należało rozszyfrowywać siebie samego i się siebie wyrzekać.  

W konsekwencji, opozycja pomiędzy pogaństwem a chrześcijaństwem nie polega na przeciwieństwie między tolerancją a surowością, lecz między formą surowości, związaną z estetyką istnienia, a innymi formami surowości związanymi z koniecznością wyrzeczenia się siebie i rozszyfrowania swojej własnej prawdy.

Przełożył: Kajetan Maria Jaksender
Rysunek: Maja Chmura


Źródło: Michel Foucault, Z genealogii etyki: podglądanie pracy w toku [„On The Genealogy of Ethics: An Overview of Work in Progress”, À propos de la généalogie de l’éthique: un aperçu du travail en cours; rozmowa z Hubertem Dreyfusem i Paulem Rabinowem, tłum. G. Barbedette; w: H. Dreyfus, P. Rabinow, Michel Foucault: un parcours philosophique, Paris, Gallimard, 1984, pp. 322-346]; w: Dits et écrits. 1954-1988, t. II, Éditions Gallimard 2001, ss. 1428-1450.


Kolejny tom wywiadów i rozmów z Michelem Foucault pt. Nie dla kompromisów! Krytyka, estetyka, solidarność” ukaże się jeszcze w roku 2018.